Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wymarzony dom. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wymarzony dom. Pokaż wszystkie posty

środa, 26 listopada 2014

Bazylia- słodka kotka, która sama pcha się na twoje kolana.

Bazylia to słodki kociak, który bardzo pragnie własnego ciepłego kojca i  rodziny. Jest nie tylko śliczna , ale posiada także przemiły charakter, dzięki któremu łatwo ją pokochać .Kicia ma bardzo ciekawe umaszczenie, grzbiet i głowa są szare i pręgowane, zaś łapy, brzuszek i pyszczek białej maści. Na policzku w pobliżu nosa widoczna jest ciemna plamka. Trafiła do schroniska w tegoroczne wakacje z powodu alergii jednego z domowników. Jest bardzo przyjazna i dosłownie gdy weszłam do boksu dla kotów, choć wcale mnie nie znała, weszła mi na kolana. Możliwe, że niedługo wstawimy zdjęcia ze spaceru z nią, na który już niedługo się wybierzemy. Bazylia oprócz swego obłędnego imienia jest tak jak mówiłam naprawdę kochanym kotkiem, który zasługuje na najlepszy dom pod słońcem. Zachęcam was do zaadoptowania jej lub chociaż do zaopiekowania się nią w schronisku. Oto parę jej zdjęć:






poniedziałek, 24 listopada 2014

Bieg na 6 łap - czwarta edycja

22.11.2014 odbyła się czwarta z kolei edycja Biegu na 6 łap w Koszalinie. Oczywiście nie mogłabym jej ominąć i nie przyjść, więc razem z 2 koleżankami: Zuzią i Sandrą wybrałyśmy się tam. Akcja miała zacząć się o 11.00. Rano pracownicy przygotowali już 107 smyczy na bieg, przestawili ławki, ugotowali jedzenie dla  psiaków i wiele innych. Przyjechałyśmy do schroniska po 10 i najpierw poszłyśmy do kotów, później na spacer z psami: Ciapkiem, Kori i Borą, gdy wracałyśmy ludzie zaczęli już przychodzić, więc wybrałyśmy swoje psiaki na akcję : Luckiego, Miśka i jeszcze jednego psa, ale nie wiemy jak się nazywał ( nazwałyśmy go Labro) na długi spacer do lasu. Psiaki były z jednego boksu, więc dogadywały się i nie było z nimi żadnego problemu. Możliwe, że niedługo pojawi się post o nich. Po ponad 40 minutach psiaki wyszalały się i były zmęczone tak bardzo jak my co niestety było po nas widać, gdyż nasi mali podopieczni nie raz wciągnęli nas w błoto, które było po prostu wszędzie. Już wracałyśmy do schroniska gdy spostrzegłyśmy, że  Lucky idzie spokojnie przed nami z kawałkiem urwanej smyczy, natomiast druga jej część widnieje w dłoni Sandry. Po raz pierwszy smycz porwała się i to dosłownie. Psiak jest głuchy, więc wołanie nawet nie miało sensu, pobiegłyśmy po niego i jakoś zawiązałyśmy smycz. Piesek grzecznie wrócił do boksu i nie było większych problemów, ale miałyśmy przynajmniej niezłą przygodę, zwłaszcza, że wszystko stało się akurat w miejscu gdzie było bardzo dużo ludzi z innymi psami. Na całe szczęście nie uciekł i nic złego się nie stało. Kiedy powiedziałyśmy pani w schronisku, że smycz nam się porwała, nie była zła, ani nie robiła nam żadnych wyrzutów tylko powiedziała, że taka sama smycz, którą już mieli także się urwała.
Na koniec popatrzałyśmy jeszcze na psy, które wróciły już do boksów. Były one nadzwyczaj spokoje i zmęczone spacerami. Kilka psów tego dnia znalazła swoje rodziny i pojechała do domu. O kolejnym biegu poinformujemy was na naszej stronie na facebook'u :  https://www.facebook.com/pages/LovePets244-czyli-świat-schroniskowych-zwierząt-z-Koszalina/231223703739631?ref=hl  


Lucky


Misiek


Trzej przyjaciele wyprowadzeni przez nas


Kori

Zapraszamy wszystkich na kolejny bieg!!!

czwartek, 13 listopada 2014

Odwiedziny w schronisku

Nie można było nie wykorzystać okazji i nie odwiedzić schroniska podczas długiego weekendu. U nas w szkole wolne było w poniedziałek i wtorek, chociaż z tego co wiem w niektórych szkołach lekcje odbywały się pierwszego dnia.
 Przyjechałam do schroniska z koleżanką i ku naszemu zdziwieniu na parkingu było bardzo dużo samochodów jak na zwykłą niedzielę. Po trzech biegach na sześć łap i różnych zbiórkach o wiele więcej ludzi przychodzi wyprowadzać psy i bawić się z nimi. Tym razem bardzo dużo czasu spędziłyśmy razem z kotami, ale żeby wyprowadzić dwa cudowne psiaki także nie zabrakło nam czasu. Pierwszy z nich to około 5-letni Kotik o którym możecie poczytać na stronie schroniska. 
Drugi z psiaków wyprowadzonych przez nas na spacer to przeuroczy i puszysty - Puszek.  Jest to kilkuletni mieszaniec o świetnym charakterze. Z wielką chęcią wychodzi na spacer, a gdy przychodzi czas na powrót do boksu wchodzi tam już z przyzwyczajenia. 



Tak jak już pisałam spędziłyśmy bardzo dużo czasu u kotów.
 Pierwszy z widocznych na zdjęciu - rudy miał obcięty ogon i na początku bał się podejść, jednak później sam nadstawiał się do głaskania. Drugi - czarny był bardzo przestraszony i leżał ciągle w koszyku. Widać było z daleka, że jest skrzywdzony i bardzo boi się kontaktu z człowiekiem. 
Reszta kotów to po prostu schroniskowe zwierzaki. Przychodzą, dają się głaskać i czekają na swój dom i rodzinę.









A to Nero - biedny psiak, który choruje i nie może sam chodzić na tylnych łapach, dlatego ma specjalne szelki oraz swój własny wózek. Dnie i noce spędza w ogrzewanej, schroniskowej stołówce, gdzie ma wszystko zapewnione: wodę, karmę, ciepłe koce i poduszki oraz świetną opiekę. Codziennie wychodzi na spacery i ma dobre warunki życia, ale to nadal schronisko. Nero czeka na kochającą rodzinę, na ludzi, którzy pokochają go takim jaki jest i poświęcą mu czas. Mimo, że jest chory to nadal żywe zwierzę i potrzebuje miłości.


A na koniec możemy się pochwalić, że w Wielkiej Zbiórce Karmy zebrałyśmy najwięcej ze wszystkich 19-stu koszalińskich sklepów :)




środa, 22 października 2014

Kolejny bieg na 6 łap!!!

Kilka dni temu, najdokładniej 18 października (poprzednia sobota) odbył się trzeci BIEG NA 6 ŁAP w koszalińskim schronisku. Akcja miała zacząć się o 11, a już po 10 ludzie zaczęli się schodzić. Przed schroniskiem stał cały szereg aut, a przy psich boksach była wielka kolejka ludzi, którzy czekali na psy. Jak wielkie było nasze zaskoczenie kiedy okazało się, że wszystkie psy, które pracownicy mogli wydać, wyszły już na spacer, smycze się pokończyły, a kilka osób nadal czekało. Dwójka dzieci płakała, bo nie mogli wziąć żadnego psa na spacer. Wiele osób brało czworonogi bez smyczy. W boksach zostały tylko zwierzaki z kwarantanny, agresywne i te, które niedawno trafiły do schroniska i bały się ludzi. W schronisku panowała cisza jakiej tu nie było nigdy. Nie słychać było praktycznie żadnego szczekającego psa. Było za to słychać ludzi cieszących się z tego, że robią coś dobrego i przyjemnego zarazem. Dostałyśmy szybko psy,  które do tego mogłyśmy sobie same wybrać (zupełnie inna organizacja niż poprzednio, według nas o wiele lepsza, każdy bierze psa kierując się swoimi upodobaniami, nie zdaniem pracownika/dorosłego wolontariusza).  Jeżeli jesteśmy już przy wolontariuszach, to warto wspomnieć, że było ich sporo. Niektórzy nosili odblaskowe kamizelki, my nie, nie było sensu niepotrzebnie się afiszować, nie byłyśmy nikim lepszym od innych ludzi. Przy okazji wiele zwierzaków tamtego dnia znalazło swoje upragnione,  prawdziwe domy :). Pobito też rekord ludzi wyprowadzających psy jednego dnia, ponad 180.
W porównaniu do wcześniejszych edycji biegu teraz było na pewno mniej fotografów. Niestety nie miałyśmy okazji do robienia zdjęć, więc mamy tylko kilka z facebook'a.









Dyplom dla wszystkich uczestników!



Kolejka po psy na spacer


Niektórzy przychodzący na bieg przynieśli także karmę. Tym sposobem uzbierało się ponad 200 kg nowej karmy :)


Niewidomy Romi także poszedł na spacer, a nawet dostał kość w prezencie 



środa, 15 października 2014

Efekty naszych schroniskowych zbiórek!!!

Kilkanaście dni temu - 26 września byłyśmy na naszej pierwszej zbiórce karmy dla bezdomnych zwierząt z koszalińskiego schroniska. Odbyła się ona w Tesco w Atrium, trwała od godziny 15 do 18 oraz w sobotę i niedzielę od godziny 10 do 18. Jednak my brałyśmy udział tylko w piątek.  Oprócz nas było tam sześć innych wolontariuszek oraz dwie inspektorki TOZ. 
Do rozreklamowania zbiórki miałyśmy plakaty, ulotki, a przy każdym wyjściu ze sklepu można było zobaczyć nasze koszyki, do których wrzucano karmę. Dwie wolontariuszki chodziły po centrum handlowym i rozdawały ulotki dotyczące naszej zbiórki, dwie stały przy wejściu do Tesco i też rozdawały ulotki, pozostałe cztery osoby stały przy koszach, dziękowały za wszystkie dary i dawały darczyńcom naklejki.
Udało nam się uzbierać 3 pełne kosze/wózki suchej i mokrej karmy oraz smaczków.
 Oto zdjęcia wyników naszej piątkowej zbiórki:






Dwa tygodnie później, czyli 11 września odbyła się Wielka Zbiórka Karmy. Tym razem nie w jednym, ale w dziewiętnastu koszalińskich sklepach. My jednak ponownie wybrałyśmy Tesco ze względu na to, że jest to bardzo duży sklep, mieści się w centrum handlowym oraz niewielu wolontariuszy się tam zgłosiło. W akcji brały udział takie sklepy jak: Netto, Stokrotka, Sano, Inter Marche i Biedronka od godziny 10:00 do 16:00 lub w niektórych sklepach do 18:00. Tym razem byłyśmy tylko we cztery ( my i dwie pełnoletnie wolontariuszki ). Tego dnia zebrałyśmy prawie 7 pełnych wózków karmy, puszek, smakołyków, makaronu i ryżu. To był naprawdę satysfakcjonujący wynik. Takie zbieranie wbrew pozorom jest bardzo ciężką pracą, godziny stania i mówienia w kółko to samo ludziom, z których większość to totalna znieczulica, nie jest wcale proste. Ale jakoś wszyscy dali radę i wspólnie we wszystkich sklepach zebrano ponad 3 tony karmy i jedzenia dla bezdomnych zwierząt! :D 
To zdjęcia z drugiej zbiórki:













niedziela, 28 września 2014

Spacer

Podczas naszej ostatniej wizyty w schronisku wyprowadziłyśmy 6 psów. 
Najpierw na spacer zabrałyśmy Marysię która nauczona jest załatwiania się na zewnątrz i codziennie musi wychodzić na spacer. Mimo tego, że jest dużym psem idealnie nadaje się do domu z dziećmi lub do bloku. Na spacerze W OGÓLE nie ciągnie. Na pewno trochę trudno uwierzyć w to, że tak wielki pies nie ciągnie na smyczy ale tak właśnie jest. 



Drugim wyprowadzonym przez nas psem był psiak -wariat. Nie wiemy dokładnie jak ma na imię ale wszyscy mówią na niego wariat, ponieważ ma zawsze energię i jest bardzo chętny do biegania. Jest małym psem dlatego też nie ciągnie na smyczy aż tak bardzo. Czworonóg ma dopiero rok i jest bardzo chętny do zabawy oraz do spędzania czasu z ludźmi. 




Później przyszła kolej na malutkiego, czarnego pieska na którego w schronisku mówiono kropka. Gdy wracałyśmy ze spaceru z nim i jeszcze jednym czworonożnym kumplem zauważyła go pewna pani która przyjechała do schroniska z rodziną. Psiak bardzo spodobał się rodzinie i postanowili go adoptować. W nowej rodzinie otrzymał imię Śmieszka. Gratulujemy wyboru i życzymy świetnie spędzonych chwil z czworonogiem.







Tak jak już wcześniej wspomniałyśmy na spacerze byłyśmy ze Śmieszką i innym psem, którego imienia niestety nie znamy. 




Na ostatni spacer zabrałyśmy Prezydenta i Czarnego . Niestety mamy zdjęcie tylko pierwszego psa. Naszemu dalmatyńczykowi się poszczęściło i opuścił już schronisko, jednak jego psi przyjaciel z boksu nadal na niego czeka. 

 

piątek, 15 sierpnia 2014

Saba

SABA

Pamiętacie posta o naszym wyjściu na giełdę ze schroniskowymi psiakami? Byłyśmy wtedy właśnie z Sabą i z jej bratem. Wtedy powiedziano nam, że jest to trzyletnia suczka. Kilka dni temu na facebook'u przeczytałyśmy, że Saba ma około 7 lat. Gdy będziemy w schronisku zapytamy się o suczkę.
Saba jest pełna energii i chęci do życia. Kocha spacery, a zwłaszcza te długie na których może się wyszaleć. Ma na jeszcze dużo życia przed sobą i miejmy nadzieję, że spędzi je w swoim nowym domu, a nie w schronisku.
A oto Saba : 


alt

Razem ze swoim braciszkiem : 


niedziela, 10 sierpnia 2014

Auri

Auri to śliczny, biszkoptowy mieszaniec. Mimo tego, że nie jest rasowy, jest naprawdę uroczy. W schronisku znajduje się od początku stycznia tego roku, czyli mieszka tu ponad 7 miesięcy. Pracownicy schroniska przypuszczają, że uciekł od właścicieli, którzy potem się już nim nie zainteresowali. Piesek ma około 3 lat. Jest wielkim pieszczochem i kocha spacery. Nadaje się zarówno do domu i mieszkania. Może to pies dla Ciebie?


wtorek, 5 sierpnia 2014

Nika

Nika trafiła do schroniska 2 kwietnia tego roku wraz ze swoimi szczeniakami. Była ona źle traktowana, żyła w makabrycznych warunkach. Gdy znalazła się w schronisku razem ze swoimi dziećmi nie pozwoliła do nich podejść. Warczała i szczekała gdy tylko ktoś wchodził do boksu. Kiedy szczeniaki już mogły rozstać się z matką biedna Nika ciągle piszczała za swoimi małymi, a gdy tylko udało jej się uciec z boksu od razu pobiegła pod drzwi gdzie były jej dzieci. Po kilku tygodniach oczekiwania szczeniaki znalazły dom, niestety ich matka nadal czeka.
W schronisku przeszła wielką metamorfozę. Zaczęła przywiązywać się do ludzi, reagować na przywołanie oraz kilku innych rzeczy. Nika przywiązała się najbardziej do jednej pracownic schroniska - pani Oli która zabiera suczkę gdzie tylko może, szuka dla niej domu. Niestety nie może jej adoptować, ale robi co tylko może żeby trafiła do idealnego domu. A oto Nika :