sobota, 13 września 2014

Bieg na 6 łap!

Hej!
Przepraszamy za tak długą nieobecność na blogu, nie pisałyśmy, bo nie chodziłyśmy zbyt często do schroniska w wakacje. Dziś jednak post będzie taki, jakiego jeszcze tu nie było!

Schronisko w Koszalinie zorganizowało bieg na 6 łap. Polegało to na wspólnym bieganiu ludzi chętnych z pieskami ze schroniska.  Tak wyglądała reklama, umieszczona między innymi na facebook'u i stronie schroniska:


Do schroniska przyszłyśmy o około 15:40 , wtedy nie było tu jeszcze prawie nikogo ( nie licząc oczywiście pracowników ). Poszłyśmy przejść się ze smaczkami po boksach i kiedy wracałyśmy odnieść wiaderka i pójść po smycze, zobaczyłyśmy z 50 albo nawet więcej osób czekających na psy. Nie było nawet 16:10, a ludzie już przyszli. 

Na spacer wybrałyśmy dobie dwa psy z jednego bosku, niestety ku naszemu zdziwieniu nie można było wybierać sobie psów. Pracownicy schroniska po kolei brali psy z boksów i dawali je przybyłym ludziom. Gdy kilkoro ludzi odeszło ze swoimi czworonogami i byłyśmy już pierwsze w kolejce,  kompletnie nikt nie zwracał na nas uwagi. Pracownicy chodzili dając psy ludziom, którzy byli tu raz, może dwa, a nam -wolontariuszkom, które przychodziły co tydzień lub dwa, nie ( nie licząc wakacyjnej przerwy, byłyśmy przynajmniej raz na dwa tygodnie, lecz z reguły częściej ). Gdy pytałyśmy się, czy mogłybyśmy wziąć wskazane psy, które były na smyczach, słyszałyśmy jedynie:  "Nie, są już zajęte." 
A więc chyba jednak można było zajmować psy.
Kiedy już po 15 lub 20 minutach stania i proszenia o psa, doczekałyśmy się i dostałyśmy jednego. Podeszłyśmy do jednej z pracownic schroniska już trochę zniecierpliwione i poprosiłyśmy o drugiego. Na szczęście dała nam ona Barego, o którym pisałyśmy na samym początku istnienia bloga. Tak, dla przypomnienia jest on naprawdę świetny, kocha po prostu wszystkie inne psiaki. 

Gdy już udało nam się wziąć dwa psy poszłyśmy na spacer. Padał deszcz, więc było trochę błota, no, dobra bardzo dużo, całe szczęście tylko w paru miejscach. Szłyśmy lasem jakieś 20 minut, a nasze psiaki wchodziły w każdą, dosłownie każdą kałużę. Podczas samego biegu było bardzo fajnie. Przeszłyśmy przez las, później doszłyśmy do jakiejś łąki, za którą było widać domy i słychać dzwony kościelne. Gdy wracałyśmy, poszłyśmy przed przypadek w złą stronę i wyszłyśmy  gdzieś koło ulicy, na szczęście dość szybko zawróciłyśmy i poszłyśmy w stronę schroniska. Zarówno my ,jak i psy byłyśmy wyczerpane i wybrudzone błotem. Gdy w końcu doszłyśmy do schroniska, oddałyśmy psy do boksów i pojechałyśmy do domu. W biegu uczestniczyło ponad 107 schroniskowych piesków i jeszcze więcej ludzi!


                                          Mapki, które dostaliśmy:


Nie wspomniałyśmy Wam jeszcze o tym, że zorganizowałyśmy kolejną zbiórkę. Oto jej efekty:



A to błoto, przez które musiałyśmy przejść:


Nasz piesek podczas kąpieli w wielkiej kałuży:


Bary odpoczywa na łące.










Lubicie takie charytatywne akcje? My bardzo!


2 komentarze:

  1. Tak ja ostatnio brałam udział w takim w olsztynie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O jej ! Super akcja ! Szkoda, że nie mogłam wziąć w niej udziału :c Na pewno było super :) Psiaczki musiały się super bawić- bardzo dobrze, że tyle osób się zgłosiło. Dzięki temu psy się wyszalały i miały coś innego, a nie tylko siedzenie w schronisku.

    Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
    zakochanewpsach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń